MAJ 2018
Wielu z Was, zatroskanych o losy naszego studenta Jamesa, pyta, co u niego słychać. Odpowiedź nie jest szczególnie prosta, ale spróbuję, zobaczymy jak mi pójdzie. :)Przede wszystkim - chciałbym BARDZO serdecznie podziękować wszystkim, którzy regularnie i ofiarnie od tylu miesięcy (i lat) wspierają edukację Jamesa i wykazują anielską wręcz cierpliwość oraz zrozumienie. Nie pisałem dotąd wiele o Jamesie z dwóch powodów. Pierwszy: chłopak przyjechał do Polski z ogromnym napięciem, czy uda mu się sprostać danej mu szansie. Tego ciśnienia niespecjalnie się chyba pozbył. Gdybyśmy teraz jeszcze relacjonowali jego sukcesy i porażki publicznie - to już chyba w ogóle by się załamał, czując na karku nasz gorący oddech. Powód drugi: James po przyjeździe do Polski i rozpoczęciu zajęć na roku przygotowawczym na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, zderzył się boleśnie z ogromnymi różnicami programowymi, okazało się że mając świetne wyniki w nauce w Zambii, w wymarzonej Polsce musi niestety zrobić dwa albo trzy razy tyle, co absolwent polskiego ogólniaka. Widzieliśmy, jak walczy - on praktycznie przez cały pierwszy rok prowadził życie mnisze: uczył się kilkanaście godzin na dobę, z małymi przerwami na jedzenie i spanie. Finał był taki, że część przedmiotów pozdawał (i to bardzo ładnie), ale na części poległ. Warunkowo przyjęto go jednak na pierwszy rok, znowu rok ostrej walki, i znowu sesja częściowo zdana naprawdę wzorowo i parę przedmiotów w plecy. Stanęliśmy przed wyborem: powiedzieć mu: OK, James, próbowaliśmy, wiemy że to Twoje marzenie żeby być lekarzem i wykształcić się w Polsce, ale trzeba mierzyć zamiary na siły - nie wyszło. James bardzo nas jednak prosił, by dać mu drugą szansę, wierzył, że uda mu się jeszcze powalczyć (przede wszystkim z koszmarem wszystkich przyszłych medyków, anatomią). Podejmując tę decyzję kierowaliśmy się jednym kryterium, takim jakim zawsze kierujemy się gdy podejmujemy decyzje dotyczące kasiskich dzieciaków. Nie interesują nas współczynniki, zwroty z inwestycji, liczone w procentach efekty, dla nas pytanie jest jedno: co byś zrobił, gdyby to było twoje dziecko? Bo wszyscy Kasisjanie to są przecież nasze dzieci, nie pozycje w jakimś dobroczynnym Excelu. Pozwoliliśmy mu więc powtórzyć ów pierwszy rok. Znowu rok katorżniczej pracy. I znowu zabrakło mu anatomii, by wskoczyć na rok drugi. Wtedy James dostał od nas trzecią szansę, tym razem ostatnią. Powiedzieliśmy mu wprost: chłopie, a może przestań się spinać, zostań fizjoterapeutą? Ludzie w Zambii BARDZO dziś potrzebują fizjoterapeutów, zdobędziesz porządne europejskie wykształcenie, studia nie będą tak mordercze, nadal będziesz ratował ludziom życie, fizjoterapia to nieprawdopodobnie ważna i potrzebna sprawa. James się zgodził, przenieśliśmy go na Collegium Medicum w Bydgoszczy, gdzie prowadzone są takie studia w języku angielskim. Zaczęło mu jednak iść tak dobrze, że władze uczelni i sam zainteresowany uznali, że James... jednak poradzi sobie na medycynie. :) Więc właśnie kończy I rok medycyny w Bydgoszczy. Tyle, że kolejny raz na 1. roku już nie będzie. :) Pytaliśmy Jamesa wiele razy, jeździliśmy do niego, rozmawialiśmy długo, dopytując czy na pewno chce podjąć ryzyko powrotu na medycynę. Stwierdził, że chce je podjąć. Na moją prośbę podpisaliśmy więc z Jamesem umowę, z której wynika, że przyjmuje on do wiadomości, że jeśli do 30. września tego roku nie zda WSZYSTKICH wymaganych egzaminów i nie zacznie studiów na roku 2. - bezapelacyjnie wraca do Zambii. Oczywiście, że będziemy tam dalej wspierać jego medyczną edukację. Ale to już będzie w Zambii. Bo w takiej sytuacji nie możemy już dłużej płacić za te bardzo drogie studia w Polsce, to będzie po prostu nie fair wobec darczyńców i innych naszych dzieciaków, które też potrzebują naszego wsparcia w zdobyciu wykształcenia. Oczywiście, że pieniądze, którymi wsparliście Jamesa nie zmarnowały się, przeciwnie - James nauczył się dzięki nim tyle, ile nigdy nie nauczyłby się w Zambii. Każdy tydzień z dotychczas spędzonych w Polsce przez Jamesa będzie procentował w całym jego życiu i w życiu tych, którymi będzie się kiedyś zajmował. Chłopak zdobył bezcenne doświadczenie międzykulturowe, poduczył się polskiego, przepracował wiele godzin jako wolontariusz w polskich szpitalach, zdobył wiedzę fachową, jakiej u siebie by nie zdobył. Mam szczerą nadzieję, że to co widzieliśmy do tej pory - to trudne początki. Że najtrudniejsze właśnie za nami i po początkowych zawirowaniach James okrzepł już w Polsce, załapał jak działa system i ogarnął kwestie naukowe na tyle, że teraz pójdzie już jak z kopyta. A czy pójdzie? A skąd nam, biedakom, to wiedzieć? :) Super, że on ma teraz naprawdę super oceny (patrz zdjęcie), ale ostatecznie walczy z tym już trzeci rok. :) Czy każdy rok z 6. lat studiów medycznych ma robić przez 3. lata? A więc - studiować przez 18. lat? Litości. Myślę, że postawiliśmy sprawę uczciwie. Że daliśmy mu wszystkie szanse, jakie mogliśmy mu dać i teraz wszystko zależy już tylko i wyłącznie od niego. Pokibicujmy mu jeszcze gorąco przez te pół roku, to z pewnością będzie najważniejsze pół roku jego dotychczasowego życia. James, dasz radę. Wierzymy w Ciebie. Nie zostawiłeś nam wyboru, musimy.
LIPIEC 2016
Mimo ogromnego wysiłku James nie zaliczył kilku przedmiotów i będzie powtarzał pierwszy rok. Decyzją siostry Marioli i Szymona Hołowni jeszcze przez rok będziemy finansować jego naukowe dokonania i wszystkie związane ze studiowaniem potrzeby. James nie jest najgorszy w swojej grupie (lokuje się ciut poniżej średniej), sporo jego kolegów i koleżanek już w ogóle z wyścigu odpadło. Pierwszy rok był dla niego ciężki - aklimatyzacja w zupełnie innej kulturze oraz odkrycie, że polski system edukacji znacznie różni się od zambijskiego, dały mu w kość. James ślęczał nad książkami dzień i noc, próbując wyrównać braki programowe. Chłopak musi teraz na spokojnie poukładać sobie zarządzanie własną energią, relacje ze światem, a przede wszystkim zdjąć sobie z barków ciężary, które sam sobie na nie powkładał. James jest teraz na miesięcznych wakacjach w Kasisi. Później wraca do Polski na miesięczny staż w szpitalu. Wierzymy, że uda mu się pokonać wszystkie przeciwności i będzie jeszcze dobrym lekarzem. Trzymajcie za niego kciuki!:) :)