Christopher zakończył pierwszą serię chemioterapii. Jest bardzo słaby, bardzo męczy go ból pleców. Nie dość, że toczy właśnie walkę z poważną chorobą, to robi to w izolacji. Pozostaje kontakt telefoniczny. Z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa szpitale są zamknięte dla odwiedzających.
Wczoraj, po raz pierwszy od wielu dni, siostrze Marioli udało się zobaczyć z naszym pacjentem. Znów bardzo pilnie potrzebna była krew. Siostra od razu znalazła krwiodawców i ruszyła do szpitala. Dobrych ludzi na szczęście nie brakuje. Przed chwilą dostaliśmy wiadomość, że Krzyś dostał krwotoku. Każdy dzień przynosi jakiś kryzys. Na szczęście chłopak jest silny i walczy. Teraz wszyscy musimy mu kibicować. Kto może niech się pomodli, kto może niech napisze mu kilka ciepłych słów lub dobrze o nim pomyśli. Na naszej stronie trwa też zbiórka na leczenie. Siostra z pewnością zrelacjonuje mu, jak wiele osób go teraz wspiera. Pokażmy Krzysiowi, że wszyscy jesteśmy z nim!
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.