Taką „Drużynę Mikołajka” spotkaliśmy dziś bladym świtem, przechadzającą się po Kasisi. Na jej czele kasiski Mikołajek – James. Jego prawa ręka to Banji.
Drużyna w pełnym rynsztunku! Czapki, kurtki, swetry wyciągnięte. W końcu to środek afrykańskiej zimy: termometry pokazują zaledwie kilka stopni, wieje zimny wiatr. Nasze łobuzy plan na cały dzień mają już uknuty. Oczywiście słowem nie pisnęli. Wszystkich obowiązuje drużynowa tajemnica. My jednak już troszkę się znamy i wiemy, ile energii potrzebne jest na te misterne plany…
A skoro tak, to może dodamy DZIŚ naszej Drużynie odrobiny ciepła, stawiając na półki kilka rozgrzewających kalorii? Czekolada? Kurczak? Ileż z nich będzie sił do zabawy i uśmiechów. Z Wami nie straszna nam nawet afrykańska zima!
PS: Jak dobrze być w DOMU!
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.