Siostrze Marioli pomaga dziś w księgowych sprawach przypadkowy gość. Wpadł, zaoferował pomoc i przegląda tabelki excela z takim zaangażowaniem, jakby robił to przez całe życie. Nie da się jednak ukryć, że jest w tych sprawach zupełnie… zielony.
Prócz spraw księgowych związanych z opłatami za naukę, w Kasisi wszyscy przygotowują się do wyjazdu uczniów do szkół i internatów. Nowy rok szkolny oznacza w Kasisi całkiem duże poruszenie. W ruch poszły walizki, kuchnia przygotowuje wyprawki pełne smakołyków. Siostry kupiły kilkadziesiąt nowych par butów, plecaków i mundurków. I tylko bejbiki się dziwią, co się wokół dzieje i skąd to poruszenie.
Całe to przedsięwzięcie kosztuje! Jak dotąd nowy rok szkolny pochłonął z kasiskiego budżetu ponad 24 000 dolarów. Dużo, bo wyprawiamy do szkół i przedszkoli 151 żaków. 1 studenta, 6 uczniów college’u, 27 do szkoły średniej, 96 do podstawówki i 21 do zerówki. Nie wliczamy w to ponad 20 uczniów spoza Kasisi, którym też obiecaliśmy pomoc w zdobyciu wykształcenia, i studentów, którzy studiują medycynę w Polsce.
Liczby duże! Takie, że każdy kameleon zzielenieje przed naszymi rachunkami. Biorąc pod uwagę kurs dolara, który zadomowił się na poziomie 4 złotych, z kasy ubyło właśnie prawie 100 000 złotych. Dziękujemy Wam, że możemy pozwolić sobie na taką inwestycję! Te 151 dzieciaków to 151 historii, które mają szanse spełniać swoje marzenia w najlepszych i wymarzonych przez nie szkołach.
Do tej wspaniale działającej edukacyjnej maszyny trzeba dolać trochę paliwa. Zapraszamy Was dziś na Zakupy dla Kasisi, do działu ze szkolnymi wyprawkami. Wpadnijcie i podarujcie to, co tym dzieciakom najbardziej potrzebne.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.