Wczorajszy dzień w DOMU zaczął się od rytualnego przejazdu naszych Harleyowców, o czym cała okolica dowiedziała się, słysząc radosne okrzyki dochodzące z kasisiego yardu
Po porannej eksplozji energii nastąpił trudny dla domowników moment – pożegnanie ukochanej Evy. Wczoraj wyleciała na studia medyczne do Polski. Pomimo łez, które napływały wszystkim do oczu, całe Kasisi mocno jej kibicuje. Najciężej jednak było naszym przedszkolakom, z którymi Eva spędzała sporo czasu, często czuwając w nocy przy ich łóżkach, gdy chorowały. Z kolei dziewczynki z Martin House wieczór poprzedzający dzień wyjazdu Evy spędziły na pisaniu listów dla niej, które wręczyły przy pożegnaniu. Poza życzeniami pomyślności na studiach pisały o nadziei, jaką noszą w sercu, że życie nie musi toczyć się tym samym torem, którym się zaczęło.
Dla nich to jasny sygnał, że przy zaangażowaniu i wysiłku również z ich strony, są na świecie przyjaciele, którzy z chęcią będą je wspierać.
Z Waszą pomocą udało nam się uzbierać sporą cześć kwoty potrzebnej na opłacenie I semestru studiów. Dziękujemy za każde WIELKIE serce. W poniedziałek Eva zaczyna zajęcia, a my działamy dalej – zbiórka na studia Evy wciąż otwarta.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.