Trzy dni temu trafił do nas kolejny maleńki człowiek, to półroczny Abraham
Do Kasisi przyprowadziła go starsza siostra, sama mieszkająca z mężem w trudnych warunkach. Po śmierci mamy nie byli w stanie zaopiekować się takim maleństwem. Taty nikt nigdy nie widział. Siostra Abrahama dowiedziała się, że jest takie miejsce, które każdemu dziecku daje miłość, bezpieczeństwo i dzieciństwo. Po prostu DOM. Nie zastanawiając się długo, wyruszyła z bratem w kilkusetkilometrową podróż do Kasisi. Nie wiemy, jak długo jechali, gdzie spali po drodze, co jedli. Oboje dotarli do nas w opłakanym stanie. Całe ciało chłopczyka pokryte jest świerzbem.
Wczoraj Abraham przeszedł niezbędne badania. Wygląda na to, że jak tylko uporamy się z pasożytem skóry, chłopiec będzie mógł dołączyć do swoich rówieśników. A póki co, by nie zarazić innych dzieci, pozostanie pod czujnym okiem naszej lekarki Constance w domowym szpitaliku House of Hope.
Serce zawsze pęka w momentach rozstania, ale my wiemy, że siostra Abrahama podjęła dobrą decyzję. Za jakiś czas, gdy odwiedzi Kasisi, brat będzie nie do poznania. Będzie tym, kim każde dziecko w jego wieku zasługuje być – zdrowym, najedzonym, śpiącym w swoim łóżeczku bejbikiem, szalejącym za dnia na yardzie z innymi maluchami.
Ruszamy z Abrahamem w nową podróż życia i bardzo liczymy na to, że DZIŚ znajdzie on wśród Was wielu serdecznych przyjaciół, którzy zechcą mu w tej drodze towarzyszyć i go wspierać. Już po samym imieniu chłopca wnioskujemy, że będzie to podróż niezwykła
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.