Kto przez jakiś czas nie zaglądał do Josepha, też może się zdziwić – dopiero co uczył się biegać na yardzie i jeździć na motorku, a dziś to już prawdziwy, wyrośnięty kasiski przedszkolak! Za pół roku rozpocznie naukę w szkolnej zerówce.
Miłość Josepha do motoryzacji jest niezmienna, dlatego do dziś nie ma w Kasisi większego fana samochodów. I wpinaczki – biada mamies, bo naprawdę czasem trudno go upilnować. Jest gdzieś w zasięgu jakieś drzewo pomarańczowe? Gwarantowane, że Joseph będzie próbował swoich sił we wchodzeniu na nie. Rusztowanie albo drabina? Zgadliście. Naprawdę trzeba mieć oczy dookoła głowy. 🙂
Równie szybko i zwinnie Joseph wdaje się w szermierki słowne, dlatego dyskuje z nim mogą trwać godzinami. Nie wiemy jeszcze czy zamiłowanie do dyskusji przeniesie na grunt pisarski, ale na miejscu rodziców adopcyjnych już ćwiczylibyśmy długopisy pod kątem odpisywania na jego listy, bo może być ciężko. 😉
Zajrzyjcie dziś do Josepha i podarujcie mu trochę uśmiechu – naprawdę, wystarczy butelka mleka, soku albo talerzyk kapenty!
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.