To nie są przygotowania do wielkiej uroczystości, ale codzienne obowiązki. Tak, prócz nauki i przyjemności nasi podopieczni mają w domu swoje bardzo konkretne zadania. Szkolny mundurek musi być czysty, buty wypastowane. Doposażona przez Was kilka lat temu pralnia codziennie opiera garderobę 250 dzieciaków.
Rozrzucone po dość dużym terenie budynki są domem dla różnych grup wiekowych. Don Bosko Boys, to grupa najstarszych chłopaków, House of Mercy – dziewczynek. Trafiają tu z St. Martin’s House, który jest domem dla wczesnej podstawówki. St. Edmund’s House i St. Bakhita to grupy dla coraz młodszych, a te, które na świecie są od kilku tygodni lub miesięcy, mieszkają w skrzydle głównego domu przeznaczonym tylko dla nich.
Starsze dzieci o porządek w swoich pokojach i otoczenie domu dbają same. To niezwykłe, jak w tak dużej rodzinie wszystko sprawnie jest zorganizowane. Jest czas na naukę i zabawę, domowe obowiązki i szczere rozmowy.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.