Sezon na czapki, kurtki i koce już rozpoczęty. Potwierdza to uśmiechnięty Adamson. Wieczory i poranki potrafią być już naprawdę chłodne. 2 stopnie o świcie to już nie afrykańskie lato, tylko zima pełną gębą. Tyle, że w Zambii zima wcale nie oznacza, że jest szaro, buro i ponuro. Wciąż jest zielono, w Kasisi szczególnie.
Owocowe drzewka, kwiaty i zielona trawa to zasługa sióstr, które tworząc przestrzeń wokół domu, uczą młodych mieszkańców dbania o otoczenie i dostrzegania piękna w przyrodzie. Nie jest to wcale takie oczywiste, bo ogrodów w wioskach nikt nie pielęgnuje. Kwiat oznacza tu na ogół, że będzie owoc, a nie prowokuje do zachwytu.
A wiec w Kasisi mamy zielono. Boyd przyłapany na porannym podlewaniu trawnika, Catherine na podkradaniu dojrzałych pomarańczy (te zielone są doskonałe, więc wcale się jej nie dziwimy), Rita ze swoim pupilem również w zielonym entourage’u.
Takie to nasze Kasisi jest zielone… i uśmiechnięte. Uśmiechnięte również dzięki Wam!
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.