Imię Lucky wydaje się być nadane przewrotnie. Albo życzeniowo – jakby nazwanie czterolatka szczęściarzem miało przekonać wszechświat, że nastąpiła jakaś pomyłka i maluch zasługuje na nowe nogi. Takie, które mają w pełni wykształcone podudzia, które pozwalałyby mu spełnić wszystkie marzenia. Od tych najmniejszych, dotyczących sięgnięcia ulubionej zabawki, po te większe, które jeszcze do niego przyjdą – takie, jak samodzielne wyjście na aulę uniwersytetu i odebranie dyplomu ukończonej uczelni.
Do Kasisi co roku trafia kilkanaście dzieci takich jak Lucky. Znacie Amandę z porażeniem mózgowym. Angelę z zespołem Downa. Kennetha, dla którego poważna infekcja wirusowa zakończyła się częściowym paraliżem.
Dzienny koszt fizjoterapii dziecka to średnio 11 zł. Wystarczy 11 kilogramów niepotrzebnych ubrań (tyle, ile każdy z nas znajdzie w swojej szafie), by Lucky, Amanda, Kenneth i inne dzieci otrzymali kolejny dzień na drodze ku samodzielności.
11 kilogramów to waga kilku grubych swetrów z poprzedniego sezonu. To wszystkie minimalnie za małe pary spodni. To waga kilku par butów, które poprowadziły Cię przez wiele kilometrów i myślisz, że kolejne chcesz przemierzać w innym fasonie.
11 kg to w końcu waga marzeń Luckiego o tym, by podejść i objąć kiedyś Mamushę w 100% bez pomocy chodzika.
Jak spełnić to marzenie?
Wystarczy, że wejdziesz na zbiórkę, którą wrzuciliśmy pod tym postem, i przekażesz Ubraniom do Oddania 11 kilogramów ubrań, które już Ci się nie podobają. Wystarczy zapakować je do kartonu i przekazać w ręce kuriera – zupełnie bezpłatnie!
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.