To w Zambii trudny czas. Od końca zeszłego roku kraj walczy z epidemią cholery. Ulewne deszcze sprawiają, że skażona woda miesza się ze źródłami czystej. Łyk wody, nagle staje się śmiertelnym zagrożeniem. Choć życie toczy się normalnie, ludzie znów boją się siebie nawzajem. Królują dezynfekanty i pełne obaw spojrzenia przechodniów.
Ze względów bezpieczeństwa wakacje naszych dzieciaków, które miały skończyć się pod koniec grudnia, zostały przedłużone o dwa miesiące. Teraz, gdy sytuacja w miarę się stabilizuje, mogą wrócić do szkoły.
Wyobrażacie sobie, gdyby choroba dotarła do naszego domu?! Siostry heroicznie walczyły, by do tego nie doszło. Badania wody, zmiana zasad wpuszczania obcych na teren domu, zabezpieczenie zapasu leków, zwiększona maksymalnie kwestia odkażania całej przestrzeni. To naprawdę poważne przedsięwzięcie i… niestety duży wydatek. Chcemy przeciwdziałać, żeby nie musieć leczyć. Na wypadek choroby trzeba się też przygotować. Musimy szybko odbudować medyczną i sanitarną gotowość naszego domu. Nie ma chwili do stracenia!
Odwiedźcie na naszej stronie Odział Ratunkowy i pomóżcie uzupełnić jego budżet. Nie prosimy o zbytki, prosimy o bezpieczeństwo dla naszych dzieciaków!
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.