Chorzy na zabobonne przekonania ludzie zwabili Emmanuela do lasu i odcięli mu wskazujący palec. Dwunastolatek cudem uszedł z życiem. Rodzice chłopca poprosili o pomoc Kasisi.
Rodzina Emmanuela jest wspaniała i kochająca – chłopiec ma wszystko to, czego w domu brakowało naszym podopiecznym najbardziej. Jego kolor skóry wystarcza jednak, by groziło mu śmiertelne niebezpieczeństwo.
Fizyczne ataki na osoby z albinizmem, zwłaszcza kobiety i dzieci, to w wielu afrykańskich krajach wciąż duży problem. Narażone są na dyskryminację, a ich prawo do edukacji jest ograniczane ze względu na brak warunków nauczania dzieci z wadami wzroku. W rezultacie życie osób dotkniętych bielactwem jest w wielu afrykańskich krajach pasmem nieustających przykrości i niebezpieczeństw. Najgorszym wyrazem dyskryminacji jest odczłowieczenie, wiara w to, że osoby z tym schorzeniem to istoty magiczne lub duchy.
Kasisi chroni również takie dzieci. Daje im nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ale najlepszą opiekę medyczną, odpowiada na ich szczególne potrzeby i sprawia, że mogą rozwinąć skrzydła. Najlepszym przykładem jest Anna Maria. Jest z nami od sześciu lat. Warunki, jakie stwarzają jej siostry, sprawiają, że jest wulkanem energii, nie przestaje się uśmiechać i dostaje dokładnie takie sama szanse, jak wszyscy inni domownicy.
Emmanuel jeszcze jest bardzo przestraszony i przygaszony. Wstydzi się okaleczonej ręki, ukrywając ją pod swetrem. Wiemy jednak, że w Kasisi wszystko się zmieni. Poczuje się akceptowany i bezpieczny. Szukamy dla niego szkoły, w której będzie mógł w spokoju uczyć się i na nowo odzyskać pewność siebie. Dziękujemy, że budujecie z nami ten Dom. Zbudujcie go z nami również dla Emmanuela i dołączcie do adopcji chłopca.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.