Historia Anastasii to opowieść o tym, że nadzieja umiera ostatnia. Gdy trafiła do Kasisi, miała zaledwie dwa latka. Cierpiała na chorobę głodową. Była wycieńczona i bardzo słaba. Przywieziono ją do nas ze szpitala, w którym nie dawano jej szans na przeżycie. Lekarze twierdzili, że organizm Anastasii nie poradzi sobie z chorobą, że medycyna jest już bezradna, a ostatnie chwile swojego życia dziewczynka powinna spędzić w domu. Na szczęście siostry z Kasisi nie składają tak łatwo broni i zawsze walczą do końca. Na wiele tygodni nasz DOM stał się oddziałem intensywnej terapii i jeszcze intensywniejszej miłości. Droga do zdrowia nie była łatwa ani krótka. Walczyliśmy o nią, kiedy lekarze bezradnie rozkładali ręce. Trudno wyobrazić sobie, co przeszła, ile zakrętów w swoim życiu już pokonała. Jeszcze przez długi czas wywołanie uśmiechu na twarzy Anastasii graniczyło z cudem. Dziś trudno ją w ogóle poznać. A uśmiechu i energii ma tyle, że z pewnością wystarczy na długie i piękne życie.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.