Gdy Andrew trafił do Kasisi, miał trochę ponad dwa lata. Od samego początku był bardzo cichy. Jednak trudno się dziwić, ponieważ te pierwsze lata swojego życia chłopak spędził w samotności. Jego matka od urodzenia zostawiała go samego w domu, zupełnie bez opieki. Nikt nie odpowiadał na jego płacz i prośby, więc po prostu przestał wołać. Na szczęście w jego życiu pojawili się ludzie, którym leżało na sercu jego dobro. Zgłosili więc sprawę do opieki społecznej i Andrew został zabrany biologicznej matce. Odtąd Kasisi stało się jego domem. Tu, gdzie bezpieczeństwo, zainteresowanie i miłość są na porządku dziennym, chłopak czuje się szczęśliwy. Tutaj wzrasta w miłości i zrozumieniu.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.