Dawid trafił do Kasisi razem z bratem bliźniakiem, Robbsonem. Kiedy przyjmowaliśmy ich do naszego Domu, mieli zaledwie około tygodnia. Ich mama zmarła podczas porodu, pozostawiając ojca w trudnej sytuacji. Taty nie było stać na utrzymanie bliźniaków. Nie miał też środków na zakup mleka, które mogłoby zastąpić naturalny pokarm matki. Po stracie żony musiał podjąć bolesną decyzję. Niestety, dalsza rodzina również nie była w stanie zaoferować pomocy. Taka sytuacja zmusiła ich ojca do oddania dzieci, mając nadzieję, że tutaj znajdą bezpieczeństwo i odpowiednią opiekę, której on sam nie mógł im zapewnić.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.