Historia Dominica i jego brata Victora niesie w sobie tragiczną nutę. Pogrzeb ich ojca stał się przełomowym momentem, który pozostawił Dominica, Victora i ich matkę samych w obliczu nieznośnego bólu straty. W strzępach żałoby matka opuściła dzieci, zostawiając je na cmentarzu, a sama uciekła przed swoim życiem i problemami. Chłopak, choć obarczony niezwykłym ciężarem odpowiedzialności za brata, znajduje siłę, by pójść naprzód. Rozpoczął naukę w szkole średniej, co jest kolejnym krokiem w lepszą przyszłość. Jego zaangażowanie jako ministranta w kasiskim kościele stało się dla niego ważnym punktem odniesienia i źródłem siły. Doświadczenie sprawiło, że czuje się na starszego niż jest w rzeczywistości. Jak to mówi siostra Mariola: „urodzony na PANA” 🙂
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.