Dziewczynkę przywiozła do nas jej mama, która razem ze swoją córką przebywała u sióstr od Matki Teresy. Z pewnych względów musiały opuścić placówkę. Kobieta, choć bardzo chce, nie jest w stanie sama zająć się swoim dzieckiem. Choruje na cukrzycę, nie widzi na jedno oko, na drugie w niewielkim stopniu. Trudno było podjąć jej decyzję o oddaniu córki. Jednak gdy dowiedziała się o Kasisi, sama przywiozła do nas Dorothy, mówiąc, że chce, by jej dziecko wychowywało się w takim właśnie DOMU.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.