Jest w Kasisi ze swoją siostrą bliźniaczką, Ireen. Radość ich rodziców, gdy dziewczynki przyszły na świat, była ogromna. Mieli żyć szczęśliwie, pokazywać swoim córeczkom świat. Niestety, los napisał dla tej rodziny zupełnie inny scenariusz…
Zaledwie dwa tygodnie po porodzie mama dziewczynek zmarła. Ich tata został zupełnie sam – z bólem, ze stratą, z ogromną miłością do swoich córeczek i jednocześnie z bezradnością wobec codziennych wyzwań. Pracuje jako szewc, jest niepełnosprawny – porusza się na wózku. Mężczyzna, mimo ogromnych chęci, nie potrafił samodzielnie zająć się tak małymi dziećmi. Poprosił nas o pomoc, a my zapewniliśmy go, że jego dwie małe księżniczki dostaną w Kasisi wszystko, czego potrzebują.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.