Chłopiec jest w Kasisi od 2013 roku. Trafił do nas, mając zaledwie dwa lata. Został porzucony na stacji benzynowej w Lusace. Zaalarmowane przez zatroskanych ludzi służby przywiozły Lukę do nas, wiedząc, że będzie miał tutaj najlepszą opiekę. Nie wiemy, czy rodzina porzuciła go ze strachu, biedy, czy z zupełnie innych powodów. Mimo że cierpi na porażenie mózgowe, nie widzi i nie słyszy, to jednak czuje dotyk. W Kasisi otoczony jest ciepłem i miłością.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.