Patience jest jedną z trojaczków. Po ich narodzinach cała rodzina stała się bohaterami nagłówków, przyciągając ogromną uwagę mediów. Ludzie z różnych zakątków wyciągnęli do nich pomocną dłoń, a wsparcie płynęło szerokim strumieniem od wielu osób i organizacji. Początkowo wydawało się, że dzięki temu obfitemu wsparciu rodzina poradzi sobie ze wszystkimi wyzwaniami, które niosło ze sobą życie z trojaczkami. Niestety, z upływem czasu wsparcie malało, a rodzina stanęła w obliczu coraz większych trudności. Kasisi regularnie starało się pomagać rodzinie, robiąc wszystko, co było w ich mocy. Mimo to, codzienność stawała się coraz bardziej uciążliwa. Trojaczki wciąż mieszkały w domu, co było coraz większym wyzwaniem dla ich wyczerpanych rodziców. W końcu, widząc zmagania rodziny, siostra Mariola złożyła im propozycję – zaoferowała, że przyjmie dzieci do siebie, by pomóc w ich wychowaniu i zapewnić im stabilniejsze warunki życia. W tym trudnym okresie los zadał rodzinie kolejny cios – zmarł ojciec dzieci. To tragiczne wydarzenie pogłębiło już i tak ogromne trudności, z jakimi borykała się matka. Przytłoczona codziennymi obowiązkami, podjęła bolesną, lecz niezbędną decyzję. Zdecydowała się skorzystać z propozycji siostry Marioli i oddać dzieci pod opiekę Kasisi. Była to decyzja pełna bólu, ale podjęta z miłości i troski o przyszłość swoich dzieci. Wiedziała, że w ten sposób zapewni im najlepszą możliwą opiekę, której sama nie była już w stanie im zagwarantować.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.