Tebi trafił do Kasisi razem ze swoim bliźniakiem Josephem i starszym bratem Giftem. Ich matka, pozostawiwszy ich pod opieką babci, nagle zniknęła bez śladu. Kobieta, zmagając się z własnymi problemami, nie wykazywała zainteresowania wnukami. Być może była pochłonięta pracą na targu w Lusace i dlatego chłopcy trafili na ulicę. Zostali znalezieni aż 50 kilometrów od stolicy Zambii, opuszczeni i zagubieni. Na początku trafili do innego ośrodka, gdzie byli jedynymi dziećmi. Brak towarzystwa rówieśników i odpowiednich warunków sprawił, że postanowiono ich przenieść do Kasisi. Tu wreszcie odnaleźli ciepło, bezpieczeństwo i miłość, których tak bardzo potrzebowali. To tutaj zaczęli na nowo budować swoje życie, otoczeni wsparciem.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.