Mama Twalumby, która kiedyś również znalazła schronienie pod dachem Kasisi, musiała stawić czoła wyzwaniom, które życie jej postawiło na drodze. Młodość niejednokrotnie jest okrutna dla tych, którzy nie mają wsparcia czy odpowiednich warunków. Tak też było w przypadku matki chłopca. Opuszczając mury Kasisi, była gotowa na nowy etap życia, ale nie przewidziała, że będzie musiała stawić czoła wielkim trudnościom w tak młodym wieku. Niestety, rzeczywistość zaskoczyła ją szybko. Walka z codziennością okazała się trudniejsza, niż się spodziewała. Przyszłość, która kiedyś wydawała się obiecująca, nagle stawała się niepewna. W tym wirze wydarzeń pojawiła się również niezaplanowana ciąża, która odmieniła wszystko. Nie była gotowa na rolę matki, ale los już postanowił inaczej. W tak trudnej sytuacji, jaką stanowiło samoistne macierzyństwo i brak wsparcia, pojawiła się siostra Mariola. Jej serce było wystarczająco wielkie, by nie tylko pomóc matce Twalumby, ale także zatroszczyć się o małego chłopca. Zaproponowała pomoc w opiece nad nim, dając matce szansę na dokończenie edukacji i lepsze przygotowanie do życia dla obojga. Teraz Twalumba mieszka razem ze swoją matką. Miłość, którą go darzy, jest niezmierzona, ale rzeczywistość bywa czasem surowa. Warunki życia nie zawsze pozwalają na pełne zaspokojenie potrzeb dziecka. Ale dzięki obietnicy wsparcia ze strony Kasisi oraz projektu „Adoptuj z sercem”, Twalumba nie musi czuć się samotny w tych trudnych czasach. Każdego wieczoru może zasypiać, czując ciepło ramion swojej mamy.
Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa. Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka.