James chciałby powiedzieć, że dziś bardzo go boli. To jeden z tych dni, kiedy zjedzenie kaszki bez zakrztuszenia się stanowi wyzwanie. Ale ten dzielny dwulatek wie, że dzień spędzi na sali ćwiczeń, pośród stabilizatorów i piłek sensorycznych. Jego mądre, ogromne oczy mówią wszystko – boli, ale James się nie podda. Zrobi wszystko, by z pomocą siostry Gertrude i dziś podnieść rączkę – choć o milimetr wyżej, niż ostatnio!
Według lokalnych wierzeń, niepełnosprawność ma być karą za występki rodziny dziecka, dlatego diagnostyka i rehabilitacja dzieci w Zambii dopiero raczkuje. Brakuje klinik, które zajmowałyby się mózgowym porażeniem dziecięcym czy neurologicznymi powikłaniami malarii. Wiele dzieci umiera wskutek braku opieki.
Kasisi to Dom, w którym dzieci zawsze mogą liczyć na wsparcie. Trafiają tu często porzucone przez rodziców, których przerosła opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem. Czasem rodzice błagają Dom w Kasisi o opiekę i jest to najtrudniejsza, ale także najlepsza decyzja, jaką mogą podjąć. Taka opieka to druga praca na pełny etat, na którą większość rodziców w Zambii po prostu nie może sobie pozwolić.
Edukacja Jamesa na pewno będzie wyzwaniem, ale z innych powodów niż większość z nas sobie wyobraża. Dzieci cierpiące z powodu mózgowego porażenia dziecięcego często intelektualnie są na poziomie takim samym, jak inne, zdrowe dzieci. Największą barierą jest dla nich komunikacja. Nauka także przychodzi z bólem, kiedy przykurcze mięśni odbierają radość życia i ciekawość świata. Dlatego nie tylko edukacja, ale przede wszystkim rehabilitacja i leczenie bólu są kluczowe dla samodzielności dzieci takich jak James.
Marzymy o tym, by dzieci z niepełnosprawnością nie tylko miały takie same szanse na edukację, ale również doświadczały świata w maksymalnie podobny sposób do dzieci zdrowych. Marzymy o tym, by nasze dzieciaki na równi ze zdrowymi dziećmi mogły brać udział w spacerach czy wycieczkach. Aby mogły nacieszyć oczy widokiem zielonego ogrodu tak często, jak tylko sobie wymarzą. Kluczem do tego marzenia jest elektryczny podnośnik, wart w Zambii ponad 7 000 zł, który odciąży plecy mamies – dotąd heroicznie dźwigających dzieci, które zbliżały się wagą do nich samych. Pozostałą część kwoty chcemy przeznaczyć na kolejne godziny fizjoterapii i rehabilitacji naszych podopiecznych.
Każda wpłata, nawet najmniejsza, jest dla naszych Kasisjan nieoceniona. Każda złotówka to śrubka do podnośnika, zwiększającego szanse na samodzielne i pełne życie. Twoja wpłata dziś ma moc sprawiania, by za kilka tygodni dziecko z niepełnosprawnością odzyskało jeszcze większą mobilność i radość życia.