Wyobraź sobie, że każdego dnia w Twoim domu prąd jest dostępny tylko przez 2 godziny. I nigdy nie wiesz, o której godzinie się pojawi i kiedy zniknie. Nie możesz zagotować wody, włączyć pralki czy naładować telefonu. Po zmierzchu toniesz w ciemnościach we własnym mieszkaniu. A teraz wyobraź sobie, że w takich warunkach żyje 250 dzieci w Kasisi, które potrzebują nie tylko ciepła rodzinnego, ale też zwykłego, codziennego bezpieczeństwa.
Zambia nie ma prądu, bo zmienia się klimat. Deszcze nie padają mimo, że już dawno powinny zacząć. Większość elektrowni to turbiny wodne, ale zbiorniki świecą pustkami. Dla nas to codzienna walka z ograniczeniami, które nie powinny być dotyczyć żadnego dziecka. Jesteśmy przygotowani do zaopatrzenia Kasisi w absolutne minimum. Generatory na ropę pozwalają zasilać kuchnię i pokój medyczny. Już za to krytyczne minimum trzeba słono płacić. Energia pozyskiwana w ten sposób drenuje z naszego budżetu aż 8500 dolarów miesięcznie. Rachunki przytłaczają i odbierają cenne środki.
Nie możemy żyć w ciemności. Nie możemy być dłużeć zależni od warkotu generatorów. Kasisi potrzebuje niezależności energetycznej. Zmiany klimatu nie wróżą, że będzie lepiej. Przeciwnie. Chcemy zrobić profesjonalny audyt energetyczny, opracować plan, zainwestować w energię słoneczną. To naprawdę kwestia życia i zdrowia naszych podopiecznych. To poczucie bezpieczeństwa, odpowiednie wyżywienie, edukacja. Wszystko, co sami kojarzycie z energią i wszystko, co Wasza wyobraźnia podpowiada, że moglibyście stracić, gdyby nagle zabrakło Wam prądu…